337429895 125544570461808 3401314609149785343 nwykonanie Natalia Sikora

reżyseria Stanisław Miedziewski

muzyka Dominik Strycharski

Premiera: 25 marca 2023r.

 

 

Monodram, którego podstawowym - i wciąż aktualnym - tematem jest samotność artysty w systemach totalitarnych, brak zgody artysty na zniewolenie, na podporządkowanie twórczości kolejnym systemom politycznym i na brak wolości słowa. To też sztuka o porozumieniu między artystami pomimo podziałów między ich narodami, o uchodźctwie i potrzebie pozostania człowiekiem. Bohaterką spektaklu jest Marina Cwietajewa uważana za jedną z najważniejszych poetek XX w., która w wieku 49 lat popełniła samobójstwo.

Nie chciała umrzeć, ale jeszcze bardziej nie chciała przestać być człowiekiem.

– pisze o niej w artykule „Przy świetle sumienia” Józefina Inesa Piątkowska.

Sztuka wpisuje się w aktualną sytuację, jest artystycznym sprzeciwem wobec wojny, która toczy się tuż za naszą granicą. Sprzeciwem wobec każdej wojny. Jest wołaniem o człowieczeństwo.

W 2005 roku w Rondzie licealistka Natalia Sikora pod kierunkiem Stanisława Miedziewskiego przygotowała monodram „Elegia kresu”. W 2023 z okazji jubileuszu 50-lecia powstania Teatru Rondo wrócili do historii Mariny Cwietajewej.

Spektakl został zrealizowany w ramach Stypendium Marszałka Województwa Pomorskiego finansowanego z budżetu województwa pomorskiego w roku 2023.

 

 Fot. Angelina Kreft

 

Recenzje, opinie, wywiady:

Na deskach Teatru Rondo wystąpiła pochodząca ze Słupska Natalia Sikora. „Lubię wracać do domu” rozmowa z Joanną Merecką- Łotysz – Radio Gdańsk

https://radiogdansk.pl/wiadomosci/region/slupsk/2023/03/31/na-deskach-teatru-rondo-wystapila-pochodzaca-ze-slupska-natalia-sikora-lubie-wracac-do-domu/

 

„Tyle hałasu z powodu tego pasożyta”

„Dotykamy się. Czym? Bijącymi skrzydłami…”
(dedykacja Rilkego dla Cwietajewej)

Lata dwudzieste dwudziestego wieku, niemal sto lat przed dzisiaj. Europa leczy rany po najgorszej wojnie, jakiej doznała, jaką pamięta. Każdy szuka ratunku w tym, co mogłoby być jeszcze piękne, święte, prawdziwe, co pomogłoby ocalić świat. Swoje drogi do tego co najświętsze mają też poeci – francuscy, polscy, hiszpańscy, niemieccy, rosyjscy... Rainer Maria Rilke po wyprawie do Rosji jeszcze w 1899 roku odkrył w niej nową szansę na nową nadzieję. W rosyjskich chłopach – „braciach’” i „artystach” – widział obietnicę lepszego porządku, opartego na głębokich wartościach, szczerej czystej, niewinnej wierze, w Rosji – duchową ojczyznę, „kraj-bajkę”. I tego nie zmieni ani I wojna światowa, ani rewolucja bolszewicka, której Rilke nie pozna i nie zrozumie, z góry odrzucając jako fałszywą ideę rewolucyjnego „zmieniania świata” miast jego opisu (nie z powodu ludobójstwa, domowej wojny, głodu, z powodu „metodologicznego błędu”!). Znał rosyjskich poetów i cenił ich sztukę, uczył się rosyjskiego, by czytać i tłumaczyć rosyjską literaturę. Z czasem w kręgu Rilke-Pasternak-Cwietajewa rośnie przekonanie, że poezja wciela się przez wieczność w największych poetów, że jest jedna pod różnymi imionami: „J e d e n  tylko jest poeta, i czasem się zdarza,/ że ten, kto go teraz wciela, spotyka tego, kto był nim przedtem”[1]. Dla Cwietajewej wcieloną poezją jest sam Rilke - „usprawiedliwienie złego czasu”, „odtrutka”, „prawdziwy duch poezji”, „sama poezja”, „niemiecki Orfeusz”. I on, i ona odwracają się od świata materii, marności, mieszczaństwa i pospolitości w stronę ducha, gdzieś poza-ciało, poza-cielesność „Kocham poetę, nie osobę.” ( z listu do Rilkego 13.05. 1926). I tak Cwietajewa rozumie miłość – jako spełnienie w słowie: „Miłości nie kocham i nie chcę.”[2] Czego chce? – połączenia dusz, miłości idealnej, gdy „zakochani są rozłączeni i nie mogą się spotkać”. A poezja? Czym jest dla Cwietajewej? Doskonała jest „czystą intonacją (intencją)”, bo wtedy jest „czystą, anielską mową” (z listu do Rilkego, 12.05.1926). Gdy odważyła się pierwszy raz spytać nigdy niewidzianego poety, czy ma żonę, dzieci, jak jego zdrowie… i gdy Rilke opowiedział o swoich chorobach, Cwietajewa poczuła się urażona „Wieje od niego chłodem posiadacza majątku, którego stałam się częścią. Nie mogę mu nic dać, wszystko zostało już zabrane. Nie jestem mu potrzebna...”  (w liście do Rilkego Cwietajewa cytuje fragment swojego listu do Pasternaka – 3.06.1926). Czytając jej listy, można odnieść wrażenie, że jego „życiowe” wyznania odebrała jako budowanie dystansu, odżegnywanie się od znajomości, która się wyczerpała, utratę entuzjazmu… Myślę jednak, że ją dotknęło, że „duch”, że „poezja sama” ma ciało – i to chore, słabe, śmiertelne. Ona kochała wyobrażenie, pragnienie, fantazmat – o on „odezwał się” marną materią: „Tak więc Rainerze, wszystko minęło. Nie chcę do Ciebie. Nie chcę chcieć.” (tamże). Rilke w odpowiedzi dołączył zdjęcia, o które dawno prosiła. Przestraszył się? Marzył o czymś więcej niż „anielskie dotknięcie skrzydeł”?  A Cwietajewa: „w życiu nie chcę być tym, kto nie sprawia bólu, i właśnie dlatego kłamię – wszystkim oprócz samej siebie.” (z listu do Rilkego 14.06.2023). I kończy list wielokrotnie powtórzonym „Kocham Cię”… i „Kochany! Chcę Ci podarować słowo, być może go nie znasz. Ból jest prawdziwym słowem, ból jest dobrym słowem, ból jest słowem pełnym łaski. Św. Kunegunda, XIII wiek.” (tamże)

„Cwietajewa nie rozumiała, że Rilke jest śmiertelnie chory;”[3] piszą redaktorzy jej listów.

Gdy pisała: „Kocham Cię i chcę z Tobą spać” (tamże), to słowa te należy rozumieć dosłownie – „spać z tobą”, to tyle, co spotkać się we śnie – idealnie w idealnym świecie, duszami. „Łóżko – to okręt, udajemy się w podróż.” (tamże). „Miłość żyje w słowach i umiera w czynach” (z listu do Rilkego 22.08.1926)

„Zmarł Rainer Maria Rilke. Daty nie znam – trzy dni temu. (…) Ostatni jego list do mnie (6 września) kończył się wołanie: Im Frühling! Mir is Lang. Eher! Eher!” (z listu do Pasternaka 31.12.1926), a w liście z 1.01.1927 pisała o Rilkem: „On jest aniołem, nieustannie wyczuwam go za swoim p r a w y m  ramieniem (nie moja strona)”. (tamże)

W „pośmiertnym liście” do Rilkego pisała: „Mój kochany, zrób tak, bym jak najczęściej widziała Cię we śnie – nie, źle: żyj w moim śnie. Teraz masz prawo pragnąć i działać.” (ze strony 293). Czy wiec okłamywała siebie, mówiąc, że nie chce miłości cielesnej, a wyłącznie śnioną? Może okłamywała, gdy planowała spotkanie, ale tak jakoś, żeby mogło nie dojść do skutku (może jesienią albo wiosną). Jeśli żyła, a mogła sobie na to długo pozwolić, jedynie „w swojej głowie”, to przecież życie dość szybko weryfikowało jej marzenia, wyobrażenia, idealistyczne tęsknoty. Rozczarowywała ją każda miłość, przyjaźń, znajomość, gdy tylko zaczynała realizować się w świecie zmysłów cielesnych doznań. W 1926 roku umarł Rilke, w 1939 zdecyduje się na powrót do ZSRR. Radość z powrotu do ojczyzny skończyła się zaraz po wyjściu z pociągu – areszt córki, męża, brak mieszkania, dochodów, głód, chory syn… Życie to nie sen, nie pięknoduchostwo, to ból bez łaski, choć słowo dokuczliwie prawdziwe. Pasternak napisał: …nie wiedząc, dokąd uciec przed strachem, pośpiesznie ukryła się w śmierci, wsuwając głowę w pętlę jak pod poduszkę…” (str. 345)

25.03.2013 r. mogliśmy zobaczyć premierę monodramu w reżyserii Mistrza Stanisława Miedziewskiego w wykonaniu absolutnej Natalii Sikory „Odpowiedź jedna – VETO”. To premiera po premierze, która miała miejsce 18 lat temu. Wtedy osiemnastoletnia Natalia zagrała Marinę Cwietajewą pierwszy raz. Dziś na prawie pustej, ascetycznej scenie – ona w szarej, wygniecionej, płóciennej sukience-fartuchu, szmacie, proste skojarzenie z więzieniem, więc ona uwięziona, „uszarzona”, w świetle, które nie daje światła, nie daje jasności. Natalia melorecytuje, bo „intonacja jest czystą, anielską mową”, krzyczy, płacze, upada. Jak zrozumieć świat, który nie układa się w to, co o świecie myślała – nie sama, bo dzieliła swą myśl z Rilkem – który był samą poezją, samą prawdą, wiecznym duchem?! Jak zrozumieć, że prawdziwe życie nie we śnie się toczy, że czyn i działanie to konieczność, przywilej nie pospolitość? Rilkego już nie ma. I chyba nawet za swym prawym ramieniem go nie czuje. Wdrapuje się na czarną skrzynię i przeraźliwie, niezrozumiale wykrzykuje, przeciągając śpiewnie głoski w jakiejś pierwotnej, dzikiej, pozarozumowej melodii. Tamta miłość była słowem, marzeniem, była doskonała, będąc – nie będąc. Miała rację – słowo nie działało, nie przemieniło życia, nie przemieniło żadnego człowieka. Rewolucja zmieniła. Świat stał się tym, czy nie miał być! Więc ona stała się tym, czym nigdy miała nie być – czynem, działaniem. Nie anielskim. Nadto realnym. W nadekspresyjnej grze Natalii Sikory realizuje się cały ból zdradzonej przez słowo kobiety, żony, kochanki, matki, poetki. Gdy wszystko odeszło, cóż pozostało jej samej? Gdy miałkość, bylejakość zawładnęła światem, zgodziła się na ten nie do życia świat, świat na wygnaniu, w Jałabudze, bez męża, córki, siostry (mąż rozstrzelany, córka i siostra aresztowane, torturowane, podejrzewane o szpiegostwo, wypuszczone w latach pięćdziesiątych). Świat zauważyła, ale powiedziała mu „VETO!”. Nie mogła zrobić nic innego – odchodząc do kraju, o jakim śniła, pisała, w jaki wierzyła…, do czekającego na nią anioła.

„Tyle hałasu z powodu tego pasożyta” skwituje sąsiadka, wynajmująca Cwietajewej pokój.

"Filologika", https://filologika.apsl.edu.pl

Bernadetta Żynis - dr. hab., profesor nadzw. w Zakładzie Teorii Literatury i Badań Kulturowych Instytutu Polonistyki AP w Słupsku,

 

[1] R. M. Rilke, Sonety do Orfeusza i inne wiersze, wybrał i przełożył Adam Pomorski, Kraków 2001, s. 407 (za: Listy. Marina Cwietajewa, Rainer Maria Rilke, Boris Pasternak, z rosyjskiego i niemieckiego przełożył Jacek Chmielewski, posłowiem opatrzył Piotr Nowak, Warszawa 2018, s.26.

[2] Tamże, s. 28.

[3] Tamże, s. 285